wtorek, 21 grudnia 2010

Piernikowo - choinkowo

Jest to pewnie najmniej odpowiedni moment do zaczynania... jako tykająca bomba zegarowa mogę w każdej chwili wybuchnąć i nie wrócić, ale póki mam siły i chęci zacznę zbierać, składać i szufladkować to do czego inspiracji dostarcza mi codzienność. Głównie pod postacią dwuletniej Zosi, nadchodzącej Hanki i naszego mężczyzny Piotra. Kiedyś zdiagnozował on u mnie "chroniczną nadczynność mózgu" i choć choroba uległa stopniowemu wyciszeniu to chyba na skutek jej pozostałości powstaje to co powstaje. Aby nie zwariować. Aby mieć satysfakcję. Aby dać upust drzemiącym we mnie pomysłom...


Ponieważ rozmarzam się świątecznie, a Święta w tym roku czekają nas nietypowe miotam się. Robić, nie robić? Pichcić, nie pichcić? W rezultacie biorę co chcę, nic nie muszę :) 
Tym sposobem "Mamą piekła pierniczki", "Zosia ubierała choinkę", a "Tata wieszał świeczki"


Brak komentarzy: