Zosia lubi mi pomagać w kuchni :) Na szczęście. Kiedy byłam mała sama pomagałam Mamie. Pamiętam kolejne stopnie wtajemniczenia i kolejne kroki milowe które przechodziłam w tymże pomaganiu. Najpierw trzymałam mikser ubijając pianę z białek, potem mogłam z rozdzielonego na pół jajka wylać białko do miski, jeszcze później oddzielić białko od żółtka, potem rozbić jajko i zrobić wszystko co powyżej, od tego momentu ciasta robiłam w domu samodzielnie, może dlatego dzisiaj jestem takim łasuchem...Aby dodać "oprawy" naszemu kucharzeniu Zosia dostała osobisty fartuszek, który zdejmuje tylko do spania.
"Nowy" wózek powstał już dość dawno i nie jest niczym szczególnym, ale przy okazji załapał się na zdjęcie.
1 komentarz:
Prześliczny fartuszek. Sama bym taki chciała ;)
Prześlij komentarz