Wiosna w pełni. Jest cudnie kiedy można większość dnia spędzić na dworze i nie mieć wyrzutów sumienia, że się nie robi tego czy tamtego, a i tak praca idzie szybciej i sprawniej. Czyżby fototerapia ;) Mięliśmy cudowny weekend, aczkolwiek Zosia przybrała nowe oblicze, dostała przyśpieszenia, buzia jej się nie zamyka, biega, skacze i nie może usiedzieć w miejscu...jestem w szoku i jestem pełna podziwu dla rodziców dzieci które tak mają na codzień...mam nadzieję, że nie okaże się iż będę pełna podziwu sama dla siebie i Zosi nadpobudliwość minie.
Nie wiem czy kiedyś wspominałam "kochamy Park Skaryszewski". Niestety okazało si, że teraz kochamy go trochę mniej. Stajnia POCIECHA została przeniesiona, akurat w momencie kiedy Zosia wyraziła gotowość pierwszej przejażdżki na Pączku. Zniesmaczeni nową lokalizacją pojechaliśmy ją sprawdzić i sprawdzić czy gotowość nie zmieni się w płacz, histerię, fochy tudzież awanturę. Na szczęście miejsce okazało się cudowne w sąsiedztwie naszej nowej spacerowej lokalizacji - ścieżki nad Wisłą i w pobliżu ZOO, a gotowość zaowocowała pierwszą w życiu przejażdżką konną Zosi z uśmiechem od ucha do ucha, z głaskaniem końskiej grzywy i w ogóle och i ach.
A potem dotleniona, aż za bardzo popełniłam kolejną łączkę która wraz z poprzedniczką ma nadzieję i plan zamieszkać w Londynie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz