To już kiedyś było i zdecydowanie potwierdza się moja teoria, że kopiowanie samego siebie nie do końca wychodzi tak jakby się chciało, ale co tam nie miałam wyjścia...
Wracając natomiast do tematu postępów w rysowaniu najmłodszych jestem w nieustającym szoku, jest coraz lepiej. Dzisiaj powstało niebanalne dzieło "Ryś w wysokiej trawie i kwiatach". W dodatku panna podczas twórczości tak się zmęczyła, że zjadła zupę pomidorową co jest wyczynem na miarę zdobycia Mount Everest przez niechodzącego, po czym poprawiła pierogami w Misiance :) Przemiły spacer był zwieńczeniem dzisiejszego leniwego dnia. Nareszcie w Skaryszaku powróciła Kawa na Molo, rozpogodziło się i tylko tabuny policji zastawiające alejki parkowe nie za bardzo wpisywały się w klimat tego sielskiego popołudnia. Jak ja lubię się nachodzić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz